„Dom na wyrębach”

„Dom na wyrębach”

Historia


 

Jako mama na pełnym etacie mam naprawdę mało czasu na czytanie książek. Mimo to, nie chcę z tego rezygnować. Czytanie daje nam możliwość przenoszenia się do innych światów i nie chciałabym tego stracić. Dlatego tez postanowiłam sobie, że przeczytam przynajmniej jedną książkę miesięcznie. W styczniu był to właśnie „Dom na Wyrębach”.

Pragnę jeszcze zaznaczyć, że w gruncie rzeczy nie jestem kimś, kto się świetnie zna na literaturze. Spokojnie można mi zarzucić, że „się nie znam”. Chcę się jedynie podzielić wrażeniami i przemyśleniami po lekturze.

Książka jest debiutem literackim z 2008 roku.  Nie mam jeszcze porównania z innymi utworami pana Dardy (sumiennie obiecuję to nadrobić), ale osobiście nie odczułam, że to debiut.

Historia opowiada o nauczycielu akademickim, panu Adamie NiePamiętamJakim, który po rozwodzie postanawia spełnić swoje marzenie i wyprowadzić się na wieś. Udaje mu się szybko i w dobrej cenie kupić dom. Idylla trwa w najlepsze – chata z bali, cisza za oknami, bliskość przyrody, możliwość obserwowania ptaków. To brzmi prawie tak cudownie, jak moje własne marzenie. Gdybym miała kasę na pewno też bym poszukała czegoś podobnego dla siebie.

Ale do rzeczy. Oczywiście okazuje się, że nie może być tak pięknie. Do cywilizacji szmat drogi, a obok jeden, jedyny sąsiad, który w przeszłości był podejrzewany o morderstwo młodej i pięknej dziewczyny. Oczywiście niczego nie udowodniono, ale… Dodatkowo nocami nad domem naszego nauczyciela zaczyna pohukiwać złowrogo puszczyk.

Ale pan Adam jest dzielny i nie przejmuje się plotkami, jakimiś nocnymi zjawami i ani myśli o powrocie do życia w mieście. Do czasu…

Akcja i klimat


Nie będę za dużo pisała o fabule, bo nie chcę zdradzić za dużo. Skupmy się teraz na czymś innym.

Jeśli chodzi o akcję książki to nie ma w niej tysiąca różnych zdarzeń, które trudno zapamiętać. Dla niektórych chwilami może być nudna i wręcz się trochę wlec. Ale nie dla mnie. Książka jest na tyle dobrze napisana, że momenty zwolnienia akcji nie nudzą, a tylko lepiej pozwalają się wczuć w ten wiejski, sielski klimat. No właśnie, klimat.

Na okładce jest napisane, że „Dom na wyrębach” to powieść grozy.  Nie było momentu w książce, w którym bym się faktycznie bała. Ale klimat jest niesamowity. Jakby to dobrze ująć… Tu nie ma grozy w stylu „krew i flaki”, ani żadnej teksańskiej masakry piłą mechaniczną. Jest za to poruszenie gałęzią, jakiś ledwie dostrzegalny cień. Trochę jak w Paranormal Activity. Tutaj nie wszystko masz podane na tacy. Pewnych rzeczy trzeba się powoli samemu domyślić. Ale to dobrze, bo właśnie dzięki temu wyobraźnia zaczyna pracować na najwyższych obrotach. To pozwala wczuć się w sytuację Adama i lepiej go zrozumieć. Tak więc, krzyków przerażenia zdecydowanie nie było, a gęsia skórka podczas każdej kolejnej strony – jak najbardziej.

Najlepsze było to, że książkę się łatwo i szybko czytało. Chciało się do niej wracać, mimo takiego sielskiego, powolnego klimatu i wolno rozwijającej się akcji. Bardzo prosto i przyjemnie napisana. Dlatego z chęcią sięgnę jeszcze raz po tego autora.

Jeśli nie lubisz spojlerów, nie czytaj podsumowania.

 

Podsumowanie

Autor: Stefan Darda
Tytuł: „Dom na Wyrębach”
Rok wydania: 2008
Ilość stron: prawie 300 w wydaniu kieszonkowym
Dla miłośników: spokojnych sielskich klimatów, tradycji i wierzeń ludowych, smutnych zakończeń
Czy przeczytam jeszcze raz: zdecydowanie tak!

 

 

Zapisz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *