Świąteczna gorączka

Świąteczna gorączka

Do Świąt zostało zaledwie kilka dni. Jeszcze tysiące zadań do zrobienia, tysiące spraw do załatwienia, tysiące zmartwień i tysiące kłopotów. Lista potraw wciąż się wydłuża, prezenty utknęły na poczcie, do tego, jak na złość trzeba zostać dłużej w pracy. Chodzimy wkurzeni i zestresowani. Czy aby na pewno chcemy, żeby właśnie tak kojarzyły nam się Święta?

Gorączka

Mam wrażenie, że ta cała gorączka świąteczna zaczyna się jeszcze w listopadzie. Kiedy tylko znikają wszystkie znicze ze sklepowych półek, zaraz wkraczają ozdoby choinkowe, zestawy czekoladek, kosmetyków, sztuczny śnieg, stroje Mikołaja, węże świetlne, zabawki i cała reszta tego, co poniekąd też tworzy atmosferę Świąt. Problem polega na tym, że zanim faktycznie przyjdą Święta mam już serdecznie dość tego wszystkiego. Zamiast podziwiać z zachwytem feerię kolorowych światełek, słuchać zimowych szlagierów, o złamanym sercu i zajadać się cynamonowym piernikami, ja mam ochotę schować się pod kołdrę z książką i nie wychodzić, póki nie skończy się to szaleństwo.

Radio i telewizja też nie pomagają. Co chwilę bombarduje mnie reklama z propozycją prezentów dla bliskich. Tak, wiem, wolny rynek i te sprawy. Ale do ch…, do choinki, ile ja mogę potrzebować telewizorów i smartfonów? Jeden nie wystarczy? Okazuje się, że nowy telefon to idealny prezent dla każdego i zawsze. Okazja nie ma znaczenia, twój stan majątkowy też nie ma znaczenia, ma być smartfon i choinka. No ewentualnie nowa konsola…

Kupuj, kupuj, kupuj…

Musisz mieć nowy super telefon, nowy, wielki telewizor, obrus taki, jak sąsiadka w góry, choinkę, która ma co najmniej dwa metry, nowy płyn do szyb, kolejne mleczko do czyszczenia kuchenki i płyn do parkietu, koniecznie takie ceramiczne miseczki, bo te z zeszłego roku wyszły już z mody, no i jeszcze prezenty. Tu powinno pójść łatwo- przecież dla każdego kupisz smartfon, prawda? No dobra, może dla prababci coś innego. Kupisz więc koniecznie kryształowy zestaw serwisowy do herbaty, taki jak widziałaś w tej modnej gazecie. To nic, że babcia nie pije herbaty, i tak się przyda. Jest przecież taki modny. No i dla każdego gnom świąteczny, koniecznie, koniecznie.

A tak serio, to warto się zastanowić, ile z tych rzeczy jest nam zwyczajnie zbędnych. Kiedy patrzę na sklepowe półki, jestem trochę przerażona, ile tego jest. Z jednaj strony różnorodność jest dobra i potrzebna, a z drugiej… Zalewa nas tani badziew. Masówka w najgorszym wydaniu. Aż przypomniał mi się tekst piosenki, który pozwolę sobie tu zacytować:

Miliony Zysków Z Ludzkiego Wyzysku
Małe Rączki Wśród Zabawek, Lecz Nie Po To By Się Bawić
10 Centów Za Godzinę, Co Za Szczodrość, Co Za Hojność
Tak Cholernie Z Tego Dumni, Że Bogacą Się Na Biedzie (…)
Pracuj, Konsumuj, Bądź Cicho I Zdychaj ”
– „Dzień gniewu”, Włochaty

Sam zespół ma czasem kontrowersyjne teksty, nie zawsze się z nimi zgadzam, ale czasami trafia w samo sedno. Warto się zastanowić, czy ja naprawdę potrzebuję setnego zestawu talerzy albo tego gnoma?

To samo dotyczy zakupów spożywczych. Teraz wózki przepełnione wszystkim, czym tylko się dało, z niektórych, aż się wysypuje. Kłótnie przy kasach, bo „Pan tu nie stał”, „Halina pakuj te kiełbasę szybciej”, „ty tu już nie pracujesz, ja znam kierownika” i klasyczne „zabierz stąd tego rozwrzeszczanego bachora”.  Po Świętach kosze pełne wyrzuconego jedzenia, bo nikt nie chciała tego jeść i się zepsuło. Smutne to.

Home, sweet home

W domu tylko szybciej, szybciej, bo okna trzeba myć, bo kurz zza wersalki sam się nie posprząta, bo trzeba umyć wszystkie szafki na zewnątrz i wewnątrz, bo wielkie pranie i zmiana pościeli, i trzepanie dywanów, i kafelki chociaż trochę przetrzeć, i  jeszcze fugi doczyścić (szczoteczką do zębów na kolanach), i lampy przy sufie, i jeszcze najlepiej pomalować pokój, bo wujek Zdzisiek na pewno zajrzy mi pod dywan, żeby sprawdzić, czy jest czysto. A no i oczywiście gotowanie. Wszystko na mojej głowie.  Nikt mi nigdy nie pomoże, co za niewdzięcznicy. Bartek, zostaw tę kapustę, bo na pewno przesolisz. Romek zostaw już ten dywan, wiadomo, że ja go lepiej wytrzepię. I szybciej. Jolka zostaw te pierniczki, tylko mąki na rozsypujesz i  w ogóle wyjdź z kuchni, nie kręć mi się pod nogami, bo tylko przeszkadzasz. O i już wigilia, a tyle jeszcze do zrobienia, znowu zmęczona do stołu będę siadała…

Święta

Czy naprawdę chcę, aby moje Święta też tak wyglądały? Nie, nie i jeszcze raz nie. Nie o to w tym wszystkim chodzi. Ciężko jest pozostawać przy swoim i robić wszystko w swoim rytmie, skoro z każdej strony bombarduje nas wszechogarniająca panika. Ale da się to zrobić. Ba, nie tylko da się, a nawet trzeba. Dla świętego spokoju i przede wszystkim dla własnego zdrowia psychicznego. Poniżej przedstawiam plan. U mnie się sprawdza, może i Wam pomoże. Wiem, że na wprowadzenie wszystkiego w życie, jest już za późno, ale może uda się chociaż częściowo?

-1-

Tak idą Święta. Takie jak były rok temu i dwa lata temu. Wtedy przeżyliśmy, przeżyjemy i teraz. Nie ma co panikować. Trzeba do tego podejść na spokojnie i zacząć planować trochę z wyprzedzeniem, żeby nie stracić z oczu tego, co naprawdę ważne. Naprawdę zacznij myśleć o Świętach wcześniej, nie zostawiaj wszystkiego na ostatnia chwilę.

-2-

Miesiąc wcześniej pomyśl o prezentach. Teraz nie ma jeszcze tego całego szału zakupowego. Łatwiej jest się wybrać na zakupy, kiedy wiesz, że nie będzie tłumów. Będziesz mieć pewność, że to, co zamówisz przez internet na pewno zdąży dojść na czas. Możesz się pozastanawiać i pomyśleć na spokojnie, co komu chcesz ofiarować. I nie, nie musi to być dużo. Często wystarczy sama pamięć, staranie i czas włożone w poszukiwania idealnej drobnostki. Przykład? Proszę bardzo. Ja sama nie chciałabym dostać nowego telefonu, czy jakiegoś elektronicznego gadżetu. Jeśli ktoś mnie zna, wie, że ostatnio wszystko z flamingami budzi mój zachwyt, nawet jeśli miałby to być kubek czy zeszyt z tym motywem. Drobnostka, a cieszy. Ale trzeba się odrobinę wysilić, bo jednak nie wszędzie znajdzie się drobnostki z tym motywem. A może zrobisz coś własnoręcznie?

-3-

Trzy tygodnie przed Świętami ustal menu. Wypisz na kartce wszystkie dania, które mogłyby się znaleźć na twoim stole. Następnie zastanów się chwilę i wykreśl te, których w zeszłym roku nikt nie chciał jeść. Nie ma sensu gotować czegoś, czego nikt nie doceni. Teraz zastanów się, czego było za dużo. Zaznacz sobie te potrawy i w tym roku przygotuj ich o połowę mniej. Nie wiem, jak inni, ale ja nie lubię dojadać potem przez tydzień tego, co zostaje po Świętach. Wolę zrobić mniej, niż potem wyrzucać albo mrozić. Znacznie bardziej lubię świeże jedzenia. Dlatego też część dań przygotowuję pierwszego lub drugiego dnia. Nie ma nic lepszego niż świeże jedzenie.

-4-

Kiedy masz już spisane menu, na jego podstawie opracuj listę zakupów. Ale nie tak na odwal się. Sprawdź każdy przepis i sprawdzaj od razu w szafkach, czego brakuje. Na listę wpisuj konkretną ilości, a nie „trochę marchewki”. Jeśli zdarzy się, że ktoś będzie robił zakupy bez Ciebie (na przykład mąż), może się okazać, że trochę marchewki to dwie sztuki albo wręcz przeciwnie, dostaniesz 5kg. Obie sytuacje są raczej kiepskie.

Listę zakupów podziel na dwie, może trzy kategorie. Kategoria pierwsza, to wszystko to, co możesz kupić wcześniej i spokojnie przetrwa do Świąt. Na tej liście będzie na przykład groszek w puszce czy mrożona ryba. Druga kategoria to rzeczy, które trzeba kupić przed samymi świętami. No bo jeśli ktoś kupuje żywego karpia, to raczej później niż wcześniej. Ja tu czasem umieszczam też mięso, żeby już go nie mrozić, a od razu zamarynować w przyprawach. Trzecia kategoria to rzeczy, które mogą być, ale nie muszą. Tu umieszczam na przykład mandarynki – jeśli będą ładne to kupię, a jeśli nie to trudno. Podobnie z ozdobami choinkowymi.

Prawda jest taka, że im wcześniej zrobisz zakupy, tym lepiej. Unikniesz długich kolejek, tłoku, zdenerwowania, że czegoś brakuje w sklepie, dostaniesz towar, który nie będzie przez wszystkich „wymacany”. Sklepy przed samymi Świętami to istne piekło, im mniej spędzimy w nich czasu, tym lepiej dla nas.

-5-

Teraz będzie ciężko. Na dwa tygodnie przed Świętami, wypisz wszystko, co chcesz ogarnąć. Celowo nie piszę tu posprzątać, bo nie tylko o sprzątanie chodzi. Na liście tej może się znaleźć mycie okien, zmiana pościeli, ale też pakowanie prezentów, wysyłka kartek świątecznych, pieczenie pierniczków, robienie ozdób na choinkę i wszystko, co w zasadzie przyjdzie nam do głowy. Gotowanie też się wlicza.

Przy każdej z rzeczy do załatwienia stawiamy 1 lub 2. Równie dobrze może to być krzyżyk i kółko. Tak naprawdę oznaczenie nie jest ważne. Dla uproszczenia ja zostaję przy jedynce i dwójce.  1 oznacza, że jest to rzecz, którą absolutnie musimy zrobić, bez której nie ma Świąt i w ogóle kaplica. Ma wyższy priorytet. Dwójką oznaczamy rzeczy, które fajnie by było zrobić, ale może nam nie starczyć czasu/chęci.

Wszystkie te czynności, dzielimy też na łatwe i trudne. Jeżeli w kuchni robię coś „trudnego”, to staram się, aby reszta rzeczy zaplanowanych do wykonania tego samego dnia, była raczej „łatwa”.

Na podstawie listy tworzę tabelkę. To jest moja przykładowa tabelka. Każdego dnia staram się równo rozłożyć pracę, tak , aby nie było jej za dużo. Niektóre rzeczy, mające początkowo mały priorytet, zmieniają go na duży. Są to rzeczy, które mogę zrobić wcześniej, ale nie muszę.

 

Gdzie? Priorytet Poniedziałek Wtorek Środa Czwartek Piątek Sobota Niedziela
Kuchnia Duży -zamoczyć grzyby -gotowanie kapusty świątecznej

-farsz do pierogów

-lepienie pierogów i uszek -zamarynować mięso -sos do ryby po grecku

-pieczenie sernika

 

-smażenie ryby i wykończenie ryby po grecku

-sałatka warzywna

-wykończyć barszcz

 

Mały -pieczenie pierniczków -pieczenie orzeszków -zamoczyć mak do klusek

-gotowanie warzyw

-barszcz

-mielenie maku

-zrobić kluski z makiem
Inne Duży -pakowanie prezentów

-sprzątanie pokoju

-wysyłka prezentów i kartek świątecznych

-posprzątać korytarz

-przynieść ozdoby świąteczne -sprzątanie łazienki -ubieranie choinki -posprzątać kuchnię -sprzątnąć suszarkę na pranie

-ostatnie ogarnianie kuchni

-przygotować stół wigilijny

Mały -ręcznie robione kartki świąteczne -zawiesić lampki w pokoju -wytrzepać dywan -umyć okna -ostatnie pranie przed Świętami

 

Generalnie staram się trzymać planu. Co zrobić kiedy coś nie wychodzi? Przede wszystkim nie przejmować się, być elastycznym. Przecież nic się nie stanie, jeśli na Święta podamy jedna potrawę mniej niż planowaliśmy.

 

-6-

Miałam o tym nie pisać, bo wydaje mi się to oczywiste. Ale może nie dla wszystkich tak jest. Święta to czas spokoju i miłości, to czas gdy wreszcie mamy okazję, żeby zwolnic i po prostu zrobić coś razem. Wykorzystajmy to maksymalnie. To od nas zależy jak będą wyglądały nasza Święta. Nie złość się na męża, że przywiózł margarynę „Kasię” zamiast „Palmy”. Poprosić o kupno właściwego rodzaju margaryny to inna sprawa, ale kiedy to robimy bądźmy cierpliwi i delikatni. Nikt się nie chce kłócić przed Świętami.

Pamiętam jak zawsze przed Świętami mama wyganiała tatę do garażu, bo „tylko przeszkadzał”. Nie chcę popełniać tego samego błędu. Nawet jeśli mąż miał ciężki dzień, to jest mi miło, gdy dotrzymuje mi towarzystwa w kuchni. Nie musi robić dużo, ważne, że jest. A jak czasem poda przyprawę, czy łyżkę do zupy to tylko plus. Jeśli nie ma własnych obowiązków, to pracujemy w domu wspólnie. Dzielimy się obowiązkami, chociaż staram się go trochę oszczędzać, bo nie miał ostatnio łatwo 😉

Wspaniałe jest wspólne przygotowywanie pierniczków czy pierogów. Mąka jest wtedy wszędzie, to prawda. Ale to nie jest ważne. Ważne jest to, że robię to razem z moim Robaczkiem, że pokazuję jej część tradycji, uczę, jak cieszyć się ze Świąt i przekazuję, co jest w nich ważne. A nie ma nic cenniejszego od tego czasu spędzonego razem.

 

Święta, święta i po

Święta odbędą się tak czy inaczej. Nie ma znaczenia, czy zdążysz umyć okna, czy nie. Nie ma znaczenia, czy prezent dla męża zdąży przyjść na czas. Nie ma znaczenia, że pewnie nie ulepię jutro pierogów, bo jeszcze nie mam nawet grzybów zamoczonych. Nie ważne, że babcia pierwszego dnia Świąt będzie narzekać na brak kotletów mielonych, a teściowa powie, że lepsze ciasto kupiłaby w sklepie.

Ważne jest to, że siądziemy w niedzielę wieczorem do wigilijnego stołu wszyscy razem i w dobrych humorach. Ważne, że będziemy dla siebie mili i spędzimy razem wspaniały czas. Będę wśród najbliższych mi ludzi, którzy są dla mnie najważniejsi na świecie. A po latach będziemy wspominać, nie szorowanie łazienki, a to, że piekliśmy razem pierniczki, które się trochę przypaliły, bo sprzątaliśmy mąkę. Będziemy wspominać, nie rozbite bombki, a nieporadność naszego Robaka, który za wszelka cenę chciał brać we wszystkim udział. Będziemy wspominać, nie mycie okien, a malowanie na szybach choinek i bałwanków. Będziemy wspominać, nie załatwianie kolejnych spraw, a wspólne czytanie „Opowieści Wigilijnej”.

 

Życzę Wam wszystkim przed Świętami, żebyście się nie przejmowali pierdołami, tylko skupili na rzeczach naprawdę ważnych, takich, których nie można kupić za żadne pieniądze. Niech te Święta będą może nie perfekcyjne, ale tworzone wspólnie przez ludzi, których kochacie. Wszystkiego dobrego!

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *