Przedstawiam drugą cześć rozmowy z Izabelą Krzeszowiec o poszukiwaniu czasu w macierzyństwie. Część pierwszą można znaleźć tutaj. Dziś zastanowimy się, czym są fundamenty oraz dlaczego są tak ważne w życiu codziennym.
Majowy Wiatr[MW]:Ten czas macierzyństwa, jest w oczywisty sposób, przynajmniej na początku, skupiony głównie na dzieciach. Jak już mówiłyśmy, jest też wiele innych dziedzin życia, którym chcemy poświęcać swój czas. Co się dzieje w momencie, gdy zapominamy tak naprawdę o sobie? O tym, żeby odpocząć?
Izabela Krzeszowiec[IK]: Potraktuj siebie jak samochód. Jak sobie wlejesz kiepskie paliwo, jak nie będziesz robić przeglądów, to w pewnym momencie po prostu się zatrzymasz. Powiedzmy, że to może być synonim choroby.
Ale możesz też sobie gdzieś tam jeździć. Szału nie ma, trochę się psuje, trochę jest zaniedbany. Kiedy nie odpoczywamy, jesteśmy jak te zaniedbane samochody. Może i jakoś dojedziesz do celu, ale wyścigu żadnego nie wygrasz.
Dla mnie działania efektywne, wszystkie moje szkolenia, konsultacje, absolutnie całą pracę z ludźmi, zaczynam od fundamentów. Fundamentem efektywności nie jest to, jak dobrą masz listę „to do”, ani jaki ty sobie planer, czy kalendarz kupisz. To wszystko jest ważne, ale to jest położone na fundamentach.
A fundamenty to jest sen, dobre odżywianie i aktywność.
Jako mama dbasz o to, żeby dziecko się wyspało, zjadło zdrowy posiłek i wyszło na spacer. Wiesz, że bez tego nie będzie rozwijało się prawidłowo. Dla mamy jest to oczywiste, że rozwój intelektualny, łączy się z taką fizycznością. Ta zależność nie zanika nagle w wieku dorosłym.
Jeśli nie dbasz o swój organizm, żywisz się byle czym, nie dbasz o to, co w siebie wlewasz, ruszać się nie masz kiedy, bo brakuje ci momentów w których ogarnęłaś wszystko, to organizm w końcu wysiądzie.
Ten moment ogarnięcia wszystkiego, tak ogólnie nie następuje, nigdy i u nikogo. Sen jest bazą tego wszystkiego, podstawą funkcjonowania. Bo to nie jest tak, że wstajesz rano, nie dbałaś o organizm i nagle stwierdzasz „uuu ręka mi nie działa. Wygląda na to, że wczoraj przesadziłam i muszę odpocząć”. Nie masz takich symptomów.
[MW]:A czasem by pomogło, bo to dało by do myślenia.
[IK]:Dokładnie, dostałabyś wskazówkę, że przesadziłaś. Zmęczona, zaczynasz popełniać błędy, których nie robisz. Jesteś taka bardziej rozdrażniona, nerwowa. Dzieci denerwują cię bardziej niż zwykle.
A jak popatrzysz na to z boku, to zauważysz, że dzieci zachowują się zupełnie tak samo. Tylko my reagujemy inaczej. Nawet, kiedy zakładacie buty, popędzasz dziecko i krzyczysz, chociaż normalnie byś tego nie zrobiła. A potem masz wyrzuty sumienia. To wszystko jest efekt tego, że nie masz siły, że o siebie nie dbasz.
Następnie patrzysz na ten plan i myślisz sobie „a po cholerę mam to robić” albo „i tak nie dałam rady, tego zrobić”. Jak nie ma fundamentów, próbujesz różnych metod efektywności i tak naprawdę żadna z nich na ciebie nie działa. Nie masz siły ich realizować. Trzeba zacząć od dbania o siebie.
Nie chodzi o to, żeby narzucić sobie ostry plan treningowy, wyrzucić wszystkie chipsy z domu i ósma wieczorem kłaść się spać, ale zacząć myśleć o sobie inaczej. Zacząć spać pół godziny dłużej. Przez tydzień. Nie robić z tego wielkiej rewolucji życiowej. Po prostu obserwować swój organizm, żeby zobaczyć, co się zmienia.
Jeśli chodzi o ruch, niech to będzie chociaż 15 minut dziennie. Jak mogę zaparkować dalej, to może podejdę. Nie chodzi, o jakiś konkretny sport do uprawiania, ale ogólne takie ruszanie się, jak kiedyś nasze mamy. Chodziło się do sklepu, po dzieci do przedszkola, na działkę. To nie jest przecież sport. Ale 15 minutowy spacer jest lepszy, niż brak tego spaceru. Zawsze coś.
[MW]:Wydaje mi się, że jeżeli chodzi o aktywność, to jeżeli ona nie będzie sprawiała przyjemności, to ja jej po prostu nie podejmę. Więc trzeba chyba szukać takich sposobów, żeby ten ruch sprawiał nam przyjemność
[IK]:Zwykle nam kobietom sport kojarzy się z pytaniem, co mogę zrobić, żeby jak najszybciej schudnąć albo jak najbardziej wyrzeźbić sobie ciało. Myślimy o tych aktywnościach pod kątem, co nam da najszybszy efekt. Bardzo fajne jest odwrócenie tego pytania. Co bym robiła, gdybym już nie musiała chudnąć? Bo to daje Ci większą szansę na znalezienie takiej aktywności, która po prostu sprawi Ci przyjemność.
Jeśli jakaś aktywność sprawia radość, są szanse, że będziesz do tego chętnie wracać. Na przykład taniec może być dla ciebie lepszy niż siłownia. Upieranie się przy czymś, co wydaje ci się być fajne, ale kompletnie Ci nie leży, nie ma sensu. Jeśli nie cierpisz biegać, to nie rób tego. Znajdź sobie coś innego. Może nordick walking albo joga?
Świadomość siebie, tego, co na mnie działa, pozwala dopasować te rzeczy, które chcesz robić i to, w jaki sposób chcesz je robić. Nie poświęcasz wtedy czasu na rozmyślanie, czy to warto, czy nie warto. Każdy z nas jest inny. Co z tego, że ktoś się zachwyca bieganiem, jak mi ono kompletnie nie leży?
To tak jakbym ci sprzedała swój krem. Kupuj tylko ten krem. On jest taki super. Smaruj się nim rano, wieczór i w południe. A Ty mi powiesz – przecież ja ma kompletnie inną cerę. Zacznij od poznania siebie. Zadbaj o fundamenty.
Przed nami jeszcze trzecia, ostatnia już część, wywiadu ze specjalistką od poszukiwania czasu. Mam nadzieję, że jesteście ciekawi, co będzie dalej. W oczekiwaniu na kolejną część, zachęcam do odwiedzenia strony https://halbo.pl/