Wielkimi krokami zbliżają się wakacje. Mój Robak będzie ze mną przez cały lipiec i sierpień. Mimo, że zostało nam jeszcze odrobinę czasu, to już teraz zaczęłam się zastanawiać, jak spędzić ten czas w jakiś fajny sposób. Stwierdziłam, że musimy zrobić wakacyjne plany.
Wakacyjne plany – plan dnia
W przedszkolu dziecko jest przyzwyczajone do pewnego porządku dnia. Pobudka, śniadanko, zabawa na dworze, obiad, drzemka… To w pewien sposób pozwala uporządkować otaczający nas świat.
Wydaje mi się, że warto w podobny sposób zorganizować dzień codzienny również w wakacje. To pozwoli zarówno dziecku, jak i nam samym, łatwiej uporządkować następujące po sobie zdarzenia. No i jest niewielka szansa, że nie będzie zdziwienia, że po kolacji to trzeba się wykapać i iść spać, a nie dopominać się o klocki.
W każdym razie, będę intensywnie testować tą teorię już niedługo. Z doświadczenia powiem tylko, że do tej pory, również mieliśmy ułożony plan dnia. Nie był on jakoś bardzo skomplikowany. Zawiesiłam go na drzwiach pokoju, żeby Robak miał do tego planu dostęp w każdej chwili. No i nasz plan zrobiłam w obrazkowej formie. Myślę, że dziecku jednak łatwiej przyswoić takie proste ikonki.
Dzięki takiemu obrazkowemu planowi dnia, Hania wiedziała, że w tygodniu bierzemy prysznic, że we wtorek ma zumbę i że słodycze można jeść tylko w weekend. Czy zawsze ściśle przestrzegaliśmy tego planu? Nie. Tak super dokładnie się nie da. Trzeba sobie zostawić miejsce na spontaniczność. A nie ma na nią lepszego czasu niż wakacje.
Wielkie wakacyjne plany przedszkolaka
Zwykle, to my jako rodzice, najlepiej znamy nasze dziecko i wiemy, co jest dla niego najlepsze. Czy to znaczy, że się nie mylimy? Mylimy się, każdy się czasem myli i nie ma w tym nic złego.
Aby ten wakacyjny czas był nie tylko wartościowy, ale też sprawiał frajdę dziecku, trzeba z nim porozmawiać. Zdaję sobie sprawę, że nie z każdym dzieckiem będzie to proste. Ale zawsze watro rozmawiać. Dzięki temu możemy się dowiedzieć, o czym dziecko marzy i co chciałoby robić.
Żeby nie było tak, że my zaplanujemy zajęcia z robotyki, a dziecko będzie ich szczerze nienawidzić i zamiast nich wolałoby się pobawić patykiem w błocie. Nie oszukujmy się – patyk i błoto są jednak trochę tańsze, a też rozwijają 😉
Wiecie, jak my rozwiązaliśmy ta kwestię? Mamy specjalny zeszyt, gdzie zapisujemy wszystkie pomysły na wakacyjne aktywności. Ja piszę, a Robak robi do tego ilustrację. Dzięki temu, obie mamy jasność sytuacji. Będziemy więc robić zielnik, według mojego pomysłu. Ale będziemy też spacerować nocą ze świecącymi pałeczkami (tzw. glowsticks). Albo czytać książki, o którym wspominałam w poprzednim wpisie.
Warto więc już na początku ustalić, jakie są nasze wspólne wakacyjne plany. A potem punkt po punkcie, realizować, to co jest do zrealizowania możliwe.