O mnie

 

Jeśli tu jesteś, to znaczy, że chcesz się czegoś o mnie dowiedzieć. Szaleństwo. Nie zrozum mnie źle, bardzo mi miło z tego powodu, ale nie sądziłam, że ktokolwiek będzie chciał się o mnie czegokolwiek dowiadywać. Na dodatek ciężko jest mówić o sobie. Bo czy ja siebie naprawdę znam? Czy, to jak wyglądam w swoich oczach jest zgodne, z tym jak widzi mnie świat? I gdzie leży prawda? Dobra, już nie mędrkuję dłużej. Po prostu postaram trzymać się faktów.

Cześć, to ja - Anna Tomaszewska

Nazywam się Ania. Mam 30 lat. Mieszkam na pięknym i spokojnym Podlasiu. Przyjechałam tu na studia i już zostałam. Od zawsze szukam swojej własnej drogi w życiu, raz mi idzie lepiej, raz gorzej.

Przyjechałam tu studiować matematykę, chociaż liceum kończyłam z tróją na świadectwie. Za to z polskiego miałam celujący, a nie przyjęli mnie na dziennikarstwo… Starałam się, jak mogłam, ale cyferki to nie była moja bajka. Studiów nie skończyłam. Ktoś mógłby powiedzieć, że zmarnowałam dwa lata, ale to nie prawda. Gdyby nie ta cała matma, nie poznałabym męża. Udany związek jest dużo ważniejszy niż porzucone studia.

Matmę zamieniłam na Elektronikę. Nie był to zbyt popularny kierunek wśród płci pięknej. Było nas w sumie trzy dziewczyny, ale mi to nie przeszkadzało. Uczyłam się ciekawych rzeczy. Każde kolejne zajęcia były wyzwaniem. Bywało ciężko, ale dawałam sobie całkiem nieźle radę. W końcu jestem teraz inżynierem elektroniki. Niestety, wiedza bez praktyki ma małą wartość na rynku pracy.

Zdecydowałam, że dalszy rozwój jest ważniejszy, niż siedzenie na bezrobociu i  zaczęłam się kształcić na zupełnie innym kierunku. Ale tych studiów też nie skończyłam, bo na świat przyszedł nasz Robaczek. A to zmieniło wszystko…

Przez ten cały czas pracowałam. Nigdy nie były to poważne prace, albo dobrze płatne. Roznosiłam ulotki i gazety, pracowałam w pizzeri, na ksero, przy sprzątaniu, na kasie w markecie… Po przyjeździe na studia musiałam bardzo szybko zacząć pracować. Zanim znalazłam pracę, zaliczyłam przyspieszony kurs survivalu. Dostawałam 300zł stypendium. 210 zł kosztował akademik, 30 zł karta do telefonu, 30 zł podróż do rodziców. Na przeżycie miesiąca zostawało mi kolejne 30 zł. Mogłabym wtedy napisać poradnik „Gotuj za złotówkę dziennie”. Do tej pory pewnie byłby to już bestseller.

No cóż, prawda jest taka, że edukację i możliwość samorozwoju ceniłam sobie dużo wyżej, niż ilość gotówki posiadanej w portfelu. Podobnie jest dziś. W portfelu wieje pustka, ale za to półki uginają się od książek do przeczytania. Uwielbiam czytać. Kocham zapach farby drukarskiej i szelest papieru. Mam całą listę lektur do przeczytania, która wciąż się wydłuża. Wiem, że życia mi nie starczy, na przeczytanie wszystkiego, czego chcę.

Uważam, że w życiu trzeba mieć pasję. Życie powinno być pasją. Jest tyle piękna w okół nas, tyle kolorów, tyle dźwięków, tyle niezwykłych miejsc do odwiedzenia, tyle smaków do spróbowania. Nie można tego lekceważyć i przechodzić wobec tego obojętnie. Wypełnia mnie chęć doświadczania nowych rzeczy i przeżywania emocji. Nasz czas na tym świecie jest mocno ograniczony. Nie osiągnę wszystkiego, co bym chciała, ale nie ustanę w próbach dokonania tego.

Jest we mnie dużo optymizmu. Chcę widzieć w ludziach dobro, chociaż te negatywne emocje też zauważam. Mam w sobie dużo nadziei. Czasem bywam naiwna. Ciągle dokucza mi brak wiary w siebie. Cierpię, kiedy nie mogę zrobić czegoś perfekcyjnie, dlatego uczę się odpuszczania samej sobie i ustalania sobie realnych, możliwych do spełnienia celów. Czasem bywam wredna i cyniczna. Szukam sposobów na szczęście i całkiem nieźle mi to na razie wychodzi. Mam wspaniałą rodzinę, która jest dla mnie najważniejsza. Staram się spełniać marzenia, nawet jeśli mają niewiele wspólnego z rozsądkiem.

Kocham tworzyć. Wciąż wypróbowuję nowe techniki. Origami, decoupage, albumy ze zdjęciami, pisanie opowiadań, rysowanie kredkami i pastelami, malowanie, kartki świąteczne, szycie. Technika jest zawsze drogą do wyrażania siebie. Uczę się zadowalania się nieperfekcyjnym efektem i radości z samego procesu tworzenia. Nie wszystko musi być doskonałe, żeby było piękne.

Nie wiem, co jeszcze powinnam napisać o sobie. Zapewne poznasz mnie lepiej, czytając moje kolejne wpisy. Zapraszam Cię do mojego świata pełnego zapachów, kolorów i smaków. Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej. Czasem się pośmiejesz, a czasem wzruszysz. Nawet jeśli nie zawsze będziesz się ze mną zgadzać, mam nadzieję, że zawsze wywołam w Tobie emocje, doświadczysz czegoś niezwykłego.