Kajak, czyli pomysł na jeden z wakacyjnych dni

Kajak, czyli pomysł na jeden z wakacyjnych dni

Gdy przychodzi lato, szkoda mi siedzieć w domu. Chcę korzystać z pogody i bezdeszczowych dni. Co tu robić? Odpowiedź jest tylko jedna. Kajak!

Tak na dobrą sprawę zakochałam się w kajakach w zeszłym roku. Był wtedy wrzesień. Trochę doskwierał mi chłód. Wszystko wokoło było brązowo-szare. Mimo troszkę niesprzyjających warunków, bliskość wody mnie relaksowała. Wspaniale wspominam ten czas i właśnie dlatego postanowiłam pokazać tą formę wypoczynku mojej rodzince.

Moje dzieciaki mają 4 i 8 lat. Trochę obawialiśmy się, jak młodszy się odnajdzie w takich warunkach. Całe szczęście poszło mu dużo lepiej niż to sobie wyobrażaliśmy. Na pierwszy raz, wybrałam dokładnie tego samego organizatora wyprawy, z usług którego korzystałam w zeszłym roku. Czasem bywam dość nieśmiała, więc pomagają mi takie „przetarte szlaki”. Dodatkowo, dokładnie wiem, czego się spodziewać, więc łatwiej uniknąć wpadki.

Rudowłosa kobieta w kajaku

Był początek czerwca, gdy wsiedliśmy w auto i ruszyliśmy do Ukty. Dotarliśmy oczywiście później niż zamierzaliśmy, ale niespecjalnie mi to przeszkadzało. Tutaj warto nadmienić, że nic wcześniej nie rezerwowaliśmy. Można oczywiście ruszyć w ten sposób, ale w sezonie jest to ryzykowne, gdyż może się okazać, ze nie ma miejsc. Tym razem się jednak nie martwiłam, bo zarówna w Ukcie, jak i w Krutyni jest wielu organizatorów spływów i byłam przekonana, że jak nie ten, to inny.

Wynajęliśmy kajaki, ubraliśmy kamizelki i tak zaczęła się przygoda.

Dlaczego kajak?

Bliskość wody działa kojąco, zarówno na nas, jak i na dzieciaki. Podczas spływu spędzamy wspólnie czas, a to stanowi dla mnie wartość samą w sobie. To okazja do ciekawych rozmów. Dzieciaki obcują z przyrodą. Obserwują ważki siadające na brzegach kajaka. Przyglądają się ptakom wijącym gniazda w trzcinie. Zachwycają się pisklętami kaczek i łabędzi, chociaż spotkania z tymi ostatnimi, bywają czasem dość kłopotliwe. To daje szansę nie tylko na obserwację, ale też na rozmowy o zwierzętach, ochronie przyrody, zanieczyszczaniu rzek i naszej wspólnej odpowiedzialności za ten stan.

Nie bez znaczenia jest też fakt, że żeby pływać kajakiem trzeba się trochę natrudzić. Zwykle jest tak, że dorosły płynie z dzieckiem w kajaku. Dziecko z przodu, bo jest lżejsze, dorosły z tyłu. Każda z osób ma swoje wiosło. No dobra, tu muszę się do czegoś przyznać. Kiedy płynęliśmy pierwszy raz, nie daliśmy dzieciakom wioseł, przez co były one bardziej obserwatorami. To był błąd, który naprawiliśmy kolejnym razem.

Ważka siedząca na brzegu kajaka

Wspólne wiosłowanie jest angażujące, uczy współpracy, wzajemnego słuchania, a także tego, gdzie jest lewo i prawo 🙂 Dziecko czuje się wtedy odpowiedzialne za wspólną podróż. I tak jest w istocie. Od tego, jak się dogadacie zależy, jak sprawnie będzie wam szła podróż.

Nie będę ukrywać, że jest to stosunkowo tania atrakcja. Można sobie na nią pozwolić troszkę częściej i mieć zajęcie na ładnych kilka godzin.

Kajak – jak się do tego zabrać?

Spokój, spokój i jeszcze raz spokój… Żartuję troszkę. A tak zupełnie serio, nie ma się czego bać.

  1. Możesz odnaleźć w internecie organizatora spływu kajakowego i wejść na jego stronę na facebooku lub witrynę internetową. Często dokonasz w ten sposób rezerwacji. Czasem trzeba jednak zadzwonić. Warto to zrobić, chociaż czasem udaje się również bez rezerwacji.
  2. Większość spływów działa w ten sposób, że startujesz w miejscu A, płyniesz do miejsca B, skąd odbiera cię organizator i zawodzi cię z powrotem do miejsca A. Upewnij się wcześniej, czy cena wynajęcia kajaka obejmuje również powrót do miejsca rozpoczęcia spływu. Niektórzy organizatorzy naliczają opłatę za km. Warto wiedzieć wcześniej, na jakie koszta się przygotować.
  3. Kajak może być jedno-, dwu- lub trzyosobowy. Najbardziej popularne są chyba dwójki.
  4. Dobrze zaplanuj trasę. Wybierz taką, którą przetrwa „najsłabsze ogniwo”.
Dziecko je kanapkę podczas podroży kajakiem
  1. Przygotuj na drogę wodę i kanapki. To tak pół żartem, pół serio. Spływ może trwać 1-2 godziny. Ale może też trwać 5-6 godzin, w zależności od tego, jak długą trasę wybierzesz i jak szybko wiosłujesz. Jeśli będziesz płynąć pół dnia są duże szanse, że zdążysz zgłodnieć, a wtedy taka kanapka będzie, jak znalazł. Bo do tego, że człowiek potrzebuje pić, chyba nie muszę nikogo przekonywać.
  2. Możesz zabezpieczyć telefon i portfel przed zamoczeniem chowając go do woreczka strunowego.
  3. W podobny sposób możesz zabezpieczyć plecak – my tu wykorzystujemy worki na śmieci. Są tanie i po powrocie do domu spokojnie można je wykorzystać zgodnie z przeznaczeniem.
  4. Warto spakować też drugi worek, tym razem… Tak, dokładnie, aby użyć go zgodnie z przeznaczaniem! A tak serio, wkurza mnie, gdy ludzie mają siłę ciągnąć ze sobą pełne butelki, a pustych już nie. Dbajmy o środowisko i swoje śmieci zabierajmy z powrotem ze sobą.
  5. Nie zapomnij o nakryciu głowy. Słońce nad wodą świeci jakby zażarciej, więc dobrze jest się chronić. Z tego samego powodu, warto spakować krem z filtrem i okulary przeciwsłoneczne. A jeśli wiesz, że nawet największy filtr UV nie daje rady i tak, czy inaczej po spływie zamieniasz się w raczka, warto, jak ja ostatnio, założyć jasną, przewiewną bluzkę z długim rękawem, która, chociaż częściowo, uchronni skórę przed poparzeniem słonecznym.
Poparzenie słoneczne po zbyt długiej ekspozycji na słońce
  1. Zwracaj uwagę na pogodę. W chłodniejsze dni warto mieć spakowaną bluzę i/lub kurtkę przeciwdeszczową.
  2. Jak wspomniałam wcześniej, nad wodą najpewniej spotkasz dzikie ptactwo. Nie karm zwierzą chlebem, czy bułkami, gdyż tylko im zaszkodzisz. Nie puszczaj głośnej muzyki, żeby ich nie płoszyć. Nie podpływaj do piskląt. Łabędzie bardzo tego nie lubią i mogą zaatakować. Nie strasz koni, szukających ochłody w rzekach. Podziwiaj i szanuj przyrodę.
  1. Nie panikuj, gdy kajak obróci się tył na przód lub wpłyniesz w szuwary. Tak, teraz musisz trochę intensywniej powiosłować, ale to z grubsza wszystko.
  2. Apteczka z podstawowym wyposażeniem to coś, co zawsze warto mieć ze sobą, niezależnie od okoliczności.
  3. Portfel i trochę gotówki. Wzdłuż spływu można się czasem natknąć na lemoniadę, czy jagodzianki. Są marne szanse, że taki sprzedawca będzie przyjmował płatności kartą.
  4. Mapa papierowa. Z jednaj strony to już trochę przeżytek, z drugiej strony, jak telefon ci chlupnie do wody… Sam zdecyduj.

Dodatkowo, gdy płyniesz z dzieckiem

  1. Upewnij się, czy na trasie są miejsca, przez które trzeba przenieść kajak. Gdy płyniesz z drugą dorosłą osobą, jest to praktycznie nieistotne, ale gdy płyniesz z dzieckiem, może być różnie. Warto wiedzieć, na co się przygotować.
  2. Kajak jest dość stabilny, ale mimo wszystko może się wywrócić. Często organizator ma kilka rozmiarów dziecięcych kapoków, więc spokojnie można to ogarnąć. Mimo wszystko warto się, co do tego upewnić wcześniej.
  3. Nie pozwalaj dzieciom wstawać podczas spływu. To zwiększa szanse, że kajak się przewróci.
  4. Są duże szanse, że dziecko będzie chciało skorzystać z toalety podczas spływu. Najbezpieczniej jest poszukać miejsca, gdzie możesz przybić do brzegu. Watro mieć spakowane ze sobą nocniki jednorazowe.
  5. Dzieci często się brudzą, więc dobrze zabrać ze sobą paczkę mokrych chusteczek, żeby wytrzeć choćby ręce całe usmarowane tym masłem z kanapek.
Kajakowanie po Krutyni

Wszystkie powyższe rady dotyczą oczywiście spływu jednodniowego. Nie brałam udziału w dłuższych, więc nie czuję się kompetentna do wypowiadania na ten temat.

Kilka słów na koniec

Czy uważam, że kajakowanie sprawdzi się zawsze i dla każdego będzie takie super, jak dla nas? Absolutnie nie. Natomiast ze względu na wiele korzyści, o których pisałam wcześniej, uważam, że jest to forma aktywnego wypoczynku, którą na pewno warto wziąć pod uwagę i samemu sprawdzić, czy to coś dla nas. Dla mnie kajakowanie to przygoda. A czy jest lepszy czas na przeżywanie przygód niż wakacje?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *